Co jest nie tak z naszym jedzeniem? Raport NIK-u - Julita Bator - Blog
Home PRZEPISY Co jest nie tak z naszym jedzeniem? Raport NIK-u

Co jest nie tak z naszym jedzeniem? Raport NIK-u

by Julita Bator

Najnowszy raport NIK-u na temat bezpieczeństwa żywności nie pozostawia większych złudzeń. Na kilkudziesięciu stronach możemy przeczytać, że z naszą żywnością nie jest dobrze. Żeby było lepiej, potrzeba ogromnych nakładów finansowych, ludzkich i poważnych zmian systemowych. Raport NIK-u pt” System kontroli bezpieczeństwa żywności w Polsce – stan obecny i pożądane kierunki zmian” odpowiada na pytanie: Co jest nie tak z naszym jedzeniem?

 

Definicja bezpiecznej żywności zakłada, że jest ona, owa żywność, pozbawiona toksycznych związków chemicznych i szkodliwych mikroorganizmów. Charakteryzuje się też niezbędnym poziomem energii i zestawem składników pokarmowych we właściwych proporcjach.

Jak ma się to, co jemy, do powyższej definicji? Ano ma się to z grubsza nijak.

 

W ramach EU działa System Wczesnego Ostrzegania o Niebezpiecznej Żywności – RASFF (ang. Rapid Alert System for Food and Feed), który służy szybkiej wymianie informacji o zagrożeniach wykrytych w żywności w Europie. Od 2019 Polska jest niechlubnym liderem w ramach tego systemu jako kraj, z którego pochodzą produkty niebezpieczne (np. żywność zanieczyszczona bakteriami, mykotoksynami czy pozostałościami pestycydów).

To pierwsza, ogólna konkluzja raportu NIK-u na temat stanu naszego państwa.

Raport zajął się także tym co, jemy i pijemy bardziej szczegółowo, podsumowując kontrole dotyczące kilku grup pokarmów. Oto wnioski:

 

MIĘSO

Aby chronić konsumentów, przed laty wprowadzono regulacje dotyczące stosowania antybiotyków u zwierząt przeznaczonych do konsumpcji. Obejmują one m. in. zakaz stosowania antybiotykowych stymulatorów wzrostu, leków antybakteryjnych o silnym działaniu toksycznym i konieczność przeprowadzania wśród producentów systematycznych kontroli pozostałości antybiotyków  w produktach spożywczych.

Kontrola NIK-u wykazała, że nie da się niestety rzetelnie ocenić zasadności i prawidłowości stosowania antybiotyków wśród zwierząt, ani zagwarantować ochrony konsumentów przed skutkami ich nieprawidłowego stosowania.

Wg danych Europejskiej Agencji Leków stosowanie antybiotyków w Europie jest ponad dwukrotnie wyższe w leczeniu zwierząt niż ludzi. Przykładowo w latach 2011-2014 zużycie antybiotyków w rolnictwie wzrosło o 23%, a Polska zajmuje drugie miejsce w Europie pod względem użycia w hodowli zwierząt najsilniejszych antybiotyków stosowanych w leczeniu chorób u ludzi.

Kontrola wykazała, że antybiotyki stosowało aż 70-80 % skontrolowanych producentów zwierząt (najwięcej w hodowli drobiu). Użycie antybiotyków było każdorazowo uzasadniane względami leczniczymi, ale luki w nadzorze nad tym rynkiem są tak poważne, że nie można wierzyć temu obrazowi. Należy się obawiać, że skala zjawiska jest duża, a skutki są i będą poważne.

Problemem jest także nielegalny ubój mięsa na użytek własny i wprowadzanie takiego mięsa do obrotu. Nie ma także skutecznego systemu mechanizmów nadzoru nad sprzedażą targowiskową (mięso jest sprzedawane bez kontroli sanitarno-weterynaryjnej).

Co możemy robić?

Kupować mięso tylko i wyłącznie ze sprawdzonego źródła, dobrej jakości, certyfikowane, gdzie dba się o dobrostan zwierząt, nie nadużywa leków. Dzięki takiemu podejściu zredukujemy ilość spożywanego mięsa, co tylko wyjdzie nam, zwierzętom i planecie na zdrowie. Mięso dobrej jakości jest droższe. I tak właśnie powinno być. Mięso z chowu przemysłowego jest zbyt tanie, by mogło być dobre. Gdy kupujemy wyroby dobrej jakości i jemy go mniej, wcale nie wydajemy na niego więcej.

 

DODATKI DO ŻYWNOŚCI

Nadzór nad stosowaniem dodatków do żywności polegał głównie na kontroli jakości handlowej. Natomiast ich jakość zdrowotną badano w wąskim zakresie i tylko w określonych kategoriach żywności. Ponadto nie badano wszystkich substancji w danej próbce żywności ani potencjalnych zafałszowań.

Obowiązujące przepisy nie podejmują w ogóle tematu ryzyku, jakie wynika z obecności w pożywieniu więcej niż jednego dodatku do żywności, kumulacji substancji dodatkowych pochodzących z różnych źródeł, oddziaływań synergistycznych (wzmacniających swoje działanie), czy możliwych negatywnych interakcji z innymi składnikami produktu, innymi składnikami diety czy lekami.

Tymczasem niektóre substancje dodane do produktu w połączeniu z innym artykułem spożywczym mogą nie być dla człowieka neutralne. Związki chemiczne w żywności mogą prowadzić też do wzrostu ilości substancji toksycznych w ludzkim organizmie.

Od lat bez zmian pozostaje także kwestia ADI (akceptowane dzienne pobranie), które ustalane jest dla osób dorosłych, a dotyczy także dzieci. I to właśnie dzieci są najbardziej narażone na jego przekroczenie.

Dotyczy to np. azotynów (obecnych w wędlinach, parówkach), które kojarzone są z nowotworami żołądka czy jelita grubego. Problemem tym zajęto się z sukcesem w Danii, gdzie potraktowano poważnie wyniki badań o związku między azotynami, a nowotworami i drastycznie obniżono ich maksymalny dopuszczalny poziom w wyrobach mięsnych.

W Danii dopuszczalny poziom azotynów wynosi 60 mg/kg, podczas gdy w Polsce prawie dwa razy więcej, bo aż 100 mg/kg.

W opublikowanym na początku 2019 raporcie NIK-u „Nadzór nad stosowaniem dodatków do żywności”, o którym piszę na blogu, czytamy o tych samych brakach w nadzorze, oraz o azotynach i przykładzie Danii, z której niestety nie wzięto do tej pory przykładu w naszym kraju.

Co możemy robić?

Czytać etykiety i wybierać produkty o jak najkrótszym, najprostszym i zrozumiałym składzie. Kupować żywność jak najmniej przetworzoną, tzn. jak najwięcej jedzenia robić samemu w domu.

 

WODA

Kontrola nad jakością wody przeznaczonej do spożycia pokazała, że i tu są znaczne niedociągnięcia. Inspektorzy sprawowali nadzór nad jakością wody niejednolicie, dowolnie intepretowali przepisy prawa przy uzgadnianiu częstotliwości i miejsc poboru prób wody i zakresu badań. Gdy stwierdzono pogorszenie jakości wody w miejscach wprowadzania jej do sieci, inspektorzy niejednokrotnie postępowali wówczas według własnego uznania.

Co możemy robić?

Kupić filtr do wody, prawidłowo go używać i trzymać kciuki, żeby osoby decydujące o tym jaką wodę pijemy, były do tego odpowiednio przygotowane. Plusy i minusy wody z kranu.

 

Co jest nie tak z naszym jedzeniem? Raport NIK-u

SUPLEMENTY DIETY

Suplement diety jest środkiem spożywczym, którego celem jest uzupełnienie normalnej diety. Występuje najczęściej w postaci tabletek, kapsułek czy saszetek, a więc ma formę taką, jaką ma lek, co często czyni go w oczach konsumentów synonimem leku.

Kontrola wykazała, że na rynku są dostępne preparaty niedopuszczone do obrotu w Polsce. Mogą mieć one wątpliwą wartość odżywczą i ryzykownie oddziaływać na organizm ludzki (np. w niektórych probiotykach znaleziono nieokreślone szczepy drobnoustrojów i/lub bakterie chorobotwórcze).

Wadliwe regulacje prawne to jedna z przyczyn tego, że procesy wprowadzania tych preparatów na rynek są nierzetelne, nadzór nad ich jakością jest nieskuteczny, a edukacja żywieniowa w tej materii niedostateczna.

Co możemy robić?

Starać się uzupełniać niedobory żywieniowe przede wszystkim zbilansowaną, różnorodną dietą. Kupować suplementy tylko w aptekach, dobrych sklepach medycznych i zielarskich gdzie jest fachowa, wykształcona w tym kierunku obsługa. Jeśli jakiś suplement występuje w formie leku (tzn. ma za sobą szereg badań klinicznych), lepiej wybrać lek. Szukać takich suplementów, które mają dokładnie opisany skład. Nie kupować produktów nieznanych, istniejących tylko w internecie firm. Wybierać produkty tych firm, które możemy zweryfikować pod kątem rzetelności (reaserch w internecie, dopytywanie farmaceuty). Edukować się samemu.

 

ŚRODKI OCHRONY ROŚLIN

W porównaniu z innymi krajami, w Polsce bada się mało próbek żywności na obecność środków ochrony roślin. Ponadto sprzęt laboratoryjny w polskich stacjach sanitarno-epidemiologicznych nie jest na tyle nowoczesny, aby zbadać wszystkie pestycydy. Sprzętu jest ponadto zbyt mało, by badać próbki na czas (bywa, że udaje się przebadać próbkę dopiero wtedy, gdy żywność zostanie już sprzedana w sklepie).

Kontrola wykazała także, że wiele do życzenia pozostawia przygotowanie merytoryczne do wykonywanego zawodu wśród inspektorów Inspekcji Ochrony Środowiska. Nie mieli oni np. wiedzy o tym, jakie znaczenie dla zdrowia człowieka ma przestrzeganie okresów karencji (czyli odczekanie przed sadzeniem / zbiorem upraw po zastosowaniu nawozów, aby ich stężenie było bezpieczne). Nie znali oni także alternatywnych, bezpieczniejszych środków.

Co możemy robić?

Kiedy to tylko możliwe wybierać żywność certyfikowaną i z małych , lokalnych upraw. Możemy usuwać pestycydy z warzyw i owoców domowym sposobem.

 

TWORZYWA SZTUCZNE

Ochrona ludzi przed szkodliwym wpływem tworzyw sztucznych w Polsce mocno kuleje. Z powodu ograniczeń finansowych nie wykonano większości z zaplanowanych badań. Chciano w nich sprawdzić, czy i w jakim stopniu tworzywa sztuczne migrują z opakowań do związków, które symulują żywność.

Co możemy robić?

Unikać plastiku kiedy to tylko możliwe. Wybierać szkło, ceramikę, papier, stal nierdzewną.

 

ETYKIETY

Z etykiety produktu konsument dowiaduje się, jaki dodatek spożywczy został użyty przez producenta. Nie wie natomiast nic o zastosowanej ilości tegoż dodatku, ani jakie ma to znaczenie dla jego zdrowia.

Aby etykieta była bardziej transparentna, od 2017 roku w niektórych krajach zaczęto wdrażać system inteligentnego etykietowania. Ma on na celu dostarczyć konsumentom zrozumiałych informacji o wartościach odżywczych produktów.

Przykładem takiego systemu jest Nutri-Score, pięciokolorowa etykieta. Skala Nutri-Score podaje ocenę wartości odżywczej produktu od koloru ciemnozielonego (A, najlepszy, wysoka wartość odżywcza produktu) do czerwonego (E, najgorszy, składniki o niskiej wartości odżywczej, których powinniśmy unikać). System ten funkcjonuje w 10 europejskich krajach (w tym w Polsce).

W Polsce jest ponadto wdrażany system GDA. Polega on na oznaczeniu produktu informacją o procentowej zawartości wybranych składników odżywczych i energii w porcji produktu, w odniesieniu do wartości Wskazanego Dziennego Spożycia (ang. Guideline Daily Amounts). Zalecane ilości to określone przez naukowców dzienne poziomy spożycia dla przeciętnego zdrowego i dorosłego konsumenta. Ma on ułatwić konsumentowi decyzję o zakupie i pomóc mu zbilansować dietę.

Co możemy robić?

Przede wszystkim czytać etykiety i wybierać te produkty które mają krótki skład, małą ilość cukru, tłuszczów nasyconych i soli.

 

PODSUMOWANIE

Wiele razy zastanawiałam się, dlaczego szukanie informacji na temat (nie)bezpieczeństwa poszczególnych produktów spożywczych w naszym kraju jest tak trudne. Dlaczego wiedza ta jest tak bardzo rozproszona i muszę szukać jej w wielu źródłach, zamiast w jednym, dwóch (jak ma to np. miejsce w Niemczech, gdzie dostęp do informacji tego typu jest bardzo łatwy).

Najnowszy raport NIK-u  dał mi odpowiedź na to pytanie. A mianowicie nadzorowanie bezpieczeństwa żywności przez wiele organów kontrolnych utrudnia właściwą kontrolę i efektywną współpracę. Pozostałe przyczyny złego stanu nadzoru nad bezpieczeństwem żywności w Polsce to: niskie płace, zużyty tabor samochodowy i braki sprzętowe w laboratoriach.

 

Raport zawiera także liczne rekomendacje, mające na celu poprawę bezpieczeństwa żywności w Polsce. Są to:

 

– ujednolicenie struktur urzędowej kontroli żywności

– zwiększenie skuteczności i efektywności działań kontrolnych

– stworzenie szerokiego systemu oceny bezpieczeństwa stosowania substancji dodatkowych w żywności

– wyższe kary pieniężne w przypadku łamania prawa

– restrukturyzacja laboratoriów

– edukacja społeczeństwa dotycząca zdrowego odżywiania

 

Czekamy więc, aż rekomendacje NIK-u zostaną zastosowane w praktyce,  a tymczasem edukujmy się sami i wybieramy mądrze, bo zdrowie łatwo stracić, a trudno odzyskać.

 

Zobacz także

Dodaj komentarz