Co z tym cukrem? - Julita Bator - Blog
Home Zdrowe życieZdrowie Co z tym cukrem?

Co z tym cukrem?

by Julita Bator

O tym, że cukier szkodzi, że jemy go w nadmiarze, że jest niemal w każdym produkcie spożywczym, wiem od dawna. Okazuje się jednak, że jeżeli tylko na moment przestaję być czujna, wróg niepostrzeżenie przenika w szeregi mojej rodziny i zadomawia się tam do czasu, aż kolejny raz przeorganizuję nasze życie kulinarne.

Obejrzany jakiś czas temu australijski dokument pod tytułem „Cały ten cukier” uświadomił mi na nowo, że to wcale nie pieniądz i seks rządzą światem, tylko cukier. Film przedstawia dietę przeciętnego Australijczyka i ukazuje, jakie ma ona konsekwencje dla jego zdrowia i samopoczucia. Z dokumentu wynika, że niezdrowe odżywianie wcale nie oznacza sięgania tanie, „śmieciowe” jedzenie. Cukier jest bowiem nie tylko w słodyczach (co jest dla wszystkich oczywiste), ale także w produktach, które kojarzą nam się ze zdrowym sposobem odżywiania: w płatkach śniadaniowych, sokach owocowych, czy jogurtach.

Po obejrzeniu tego filmu na nowo przejrzałam etykiety produktów w swojej spiżarni i lodówce. Bilans wypadł nieco gorzej, niż zakładałam. Okazało się np. że w ketchupie, który mój syn pochłania w ilościach nadprogramowych, jest 31 g cukru w 100 g produktu. Podczas następnych zakupów wybrałam ketchup, który nie tylko nie miał szkodliwych dodatków, a jednocześnie zawierał już „tylko” 17 g cukru. (Ekologiczny ketchup słodzony sokiem jabłkowym jest ze względów ekonomicznych poza moim zasięgiem, zaś zrobienie zapasów ketchupu w sezonie na cały rok jest poza moimi możliwościami przerobowymi).

Sprawdzanie zawartości cukru w produkcie stało się na nowo moim kryterium wyboru podczas zakupów (obok dotychczasowego weryfikowania towaru pod kątem dodatków chemicznych).

Kiedy w 1964 roku najsłynniejsza bodajże niania świata – Mary Poppins śpiewała w filmie o takim samym tytule: „Dodaj cukru łyżeczkę, żeby smak lekarstwa znikł”, nie zdawała sobie zapewne sprawy z tego, że zarówno koncerny farmaceutyczne, jak i niemalże cały przemysł spożywczy podchwycą jej złotą radę i zrobią na tym złoty interes. Dziecko nie chce pić wody? Wystarczy, że dosłodzimy i problem znika. Kaszka nie smakuje? Nic prostszego! Od czego jest cukier? Bywało, że w zamierzchłych czasach sama tak właśnie postępowałam, chcąc przekonać dziecko do czegoś, na co nie miało ochoty. Dziś biję się w piersi.

Podczas rozmów ze znajomymi nie raz przychodzi mi bronić tezy o szkodliwym działaniu cukru. Spotykam się wówczas z zarzutem, że przesadzam. Jako uzasadnienie swojego zdania rozmówca podaje przykład pajdy chleba ze śmietaną, posypanej cukrem. A następnie dalej argumentuje: „że przecież nikt od tego nie umarł, nie chorował, nie był otyły, nie miał insulinooporności, cukrzycy itd.” Otóż zjedzenie łyżki cukru (nawet i rafinowanego) raz w tygodniu i dziś nikomu pewnie nie wyrządziłoby krzywdy. Prawda jest jednak taka, że po pierwsze dodajemy świadomie (zbyt) duże ilości cukru do ciast, kawy, herbaty, owsianki ect., a ponadto nieświadomie spożywamy kilogramy cukru rocznie, ukrytego w gotowych produktach spożywczych, takich jak: wspominane lekarstwa i ketchup, majonez, wędliny, kisiel, soki owocowe, jogurty, płatki, a nawet chrzan w słoiku.

Na jednym ze spotkań autorskich między mną a uczestniczką spotkania wywiązała się rozmowa na temat cukru, która potoczyła się w interesującym kierunku. Moja nowa znajoma „od zawsze” miała problemy z utrzymaniem prawidłowej wagi, w związku z czym ciągle się odchudzała. W pewnym momencie, w akcie desperacji, postawiła wszystko na jedną kartę – jadła niewiele, w dodatku same dietetyczne produkty, z czego większość stanowiła zielona sałata, do pracy i z powrotem jeździła na rowerze.  Kiedy po kilku miesiącach takiego reżimu okazało się, że przytyła 16 kilogramów, stało się jasne, że sytuacja jest wyjątkowa. Opatrznościowym zbiegiem okoliczności trafiła do lekarza specjalisty (diabetologa), który w końcu postawił diagnozę, brzmiącą nie jak wyrok, tylko wybawienie – insulinooporność. Z insulinoopornością da się żyć. Mimo, że z diety trzeba odstawić mnóstwo produktów i konieczne są leki, jakość życia zdecydowanie się poprawia. Insulinooporność ma wiele twarzy. W przypadku mojej nowej koleżanki M. waga po niespełna roku spadła o 18 kg, ona sama przestała mieć problemy ze spaniem i zaczęła wstawać wypoczęta.

Po powrocie do domu zaczęłam zaznajamiać się z problemem insulinooporności. Insulinooporność to stan kiedy mimo wysokich wartości insuliny we krwi, komórki ciała na nią nie reagują. Może być to spowodowane brakiem funkcjonalnych receptorów lub ich zmniejszoną ilością. Wstępna diagnostyka to dwa proste badania z krwi: glukoza (refundowana przez NFZ) i insulina (niestety nierefundowana) wykonywane na czczo. Okazuje się, że stosowane standardowo dla tych badań normy są w przypadku insulinooporności niewiarygodne. Sporo osób z potwierdzoną IO ma glukozę w górnej granicy normy, co może mylić lekarzy (nawet przez okres wielu lat!) i dawać zafałszowany obraz braku choroby. Mając w ręce oba wyniki należy wpisać je w dostępny w sieci kalkulator HOMA-IR. Prawidłowy wynik powinien wynosić <1. (Wynik <1 nie świadczy jednak o braku choroby! W sytuacji, gdy nadal jest podejrzenie IO należy wykonać pogłębioną diagnostykę).

Kiedy swoim najnowszym odkryciem zaczęłam dzielić się z innymi i zachęcać znajomych do wykonania tych badań, w krótkim czasie okazało się, że dziesięć osób w moim bardzo bliskim kręgu ma insulinooporność. Większość z nich przez lata zmagała się z nadwagą (osoby bardzo szczupłe także mogą mieć IO), niektórzy reagowali spadkiem energii po zjedzeniu węglowodanów (również zdrowych, jak np. kasza jaglana). Inne objawy to: zmęczenie, anemia, duży niedobór witaminy D3, niedające się niczym wytłumaczyć nadciśnienie, problemy hormonalne. Insulinooporność ma wiele twarzy, a nieleczona może prowadzić do cukrzycy i mieć wiele innych niekorzystnych konsekwencji zdrowotnych.

W przypadku stwierdzonej insulinooporności należy ograniczać w diecie cukry proste. Podstawowym zaś produktem spożywczym, który z jadłospisu trzeba usunąć bezwzględnie jest biały, rafinowany cukier. W przypadku IO dozwolone są jedynie pewne słodziki, jak np. (zdrowa) stewia, czy (nieco kontrowersyjne) alkohole cukrowe, jak: ksylitol i erytrytol. I tu wracam do sedna mojego wpisu. Życie bez cukru nie jest niemożliwe, ale z pewnością jest bardzo trudne, ze względu właśnie na jego wszechobecność w produktach spożywczych. Rezygnacja z cukru na pewno nikomu nie zaszkodzi, a może zapobiec rozwojowi niektórych chorób, jak np. IO.

Oto, co robię, żeby było mniej cukru w naszym codziennym życiu:

  • czytam i porównuję etykiety produktów spożywczych i wybieram te o mniejszej zawartości cukru
  • w kuchni obok cukru brązowego (który chciałabym w dłuższej perspektywie całkowicie wyeliminować) stosuję: miód, stewię, suszone daktyle i syrop klonowy. W niewielkich ilościach używam też erytrytol (o którym można przeczytać TUTAJ) ze względu na jego walory smakowe i praktyczne (do złudzenia przypomina zwykły cukier). Zrezygnowałam natomiast ze słodzenia ksylitolem, który stosuję tylko w paście do zębów, gumie do żucia i płynie do płukania jamy ustnej (więcej o dobroczynnym działaniu ksylitolu można przeczytać TUTAJ).
  • do wypieków dodaję: stewię, syrop klonowy
  • staram się mieć w zamrażarce przygotowane zdrowe przekąski: kulki, batoniki, które można w każdej chwili wyjąć
  • w chwilach słabości, kiedy gorzka czekolada nie spełnia standardów słodkości, sięgam po czekoladę słodzoną stewią

Jeśli macie sprawdzone sposoby na to, jak ograniczyć ilość cukru w diecie i chcecie się nimi podzielić, z niecierpliwością czekam na Wasze komentarze.

Zobacz także

Dodaj komentarz